Archive for the ‘o mnie’ Category

Strona 4 z 41234

Zielona Julia:) wtorek, maj 27th, 2008

KalinaStudio
KalinaStudio
KalinaStudio
KalinaStudio
KalinaStudio

And myself by Julia:)

fot. Julia Molner

Z cyklu: "ludzie i ich problemy" czwartek, kwiecień 24th, 2008

KalinaStudio

… oczywiście nie mogłam sobie odmówić zrobienia zdjęcia z takimi rekwizytami;-))

fot. Adam Trzcionka

Przedsezonowe ładowanie akumulatorów niedziela, marzec 23rd, 2008

Kiedy dwóch fotografów wybiera się na spacer i mają jeden aparat… to czasami jest problem;)
Na szczęście aparat był mój, z podpiętym do niego magicznym obiektywem 85L.
I niech ktoś mi jeszcze raz powie, że 85L ma kiepski autofokus!

W podwójnej roli fotografa i modela Adam Trzcionka.

KalinaStudio
KalinaStudio
KalinaStudio
KalinaStudio
fot. Adam Trzcionka
fot. Adam Trzcionka

(Nie) grzeczne dziewczynki i dobre wróżki, czyli jak to się zaczęło niedziela, marzec 16th, 2008

Ciekawe, że najczęstszym pytaniem jakie ostatnio słyszę nie jest: ile dostaniemy zdjęć?, czy nawet, o zgrozo! masz czas umówić się na piwo?;), tylko a powiedz, jak to się stało, że zaczęłaś fotografować?

No więc już odkąd zaczęłam raczkować nie rozstawałam się ze swoją smieną, alfabetu uczyłam się na książkach Dederki..
Eeeh, no dobra, chyba komuś podebrałam życiorys;)

Tak naprawdę to jestem niespełnionym talentem literackim. Już jako siedmiolatka opublikowałam swoją pierwszą powieść:


moja pierwszafascynujacaniezwyklamrocznapowiesc

Niestety, z ogromną stratą dla polskiej i światowej literatury pięknej, drugiej ani trzeciej nie było.

A co do zdjęć, to rzeczywiście miałam kiedyś jakąś smienę. Ale jedyne zdarzenie związane z nią jakie pamiętam, to to, kiedy po wycieczce klasowej zostawiłam ją w autokarze. Bałam się wrócić do domu i powiedzieć o tym rodzicom, więc schodziłam całe Bródno szukając na listach lokatorów nazwiska mojej wychowawczyni, w nadziei, że może ona będzie wiedziała jak się skontaktować z kierowcą autobusu.

Potem było długo długo długo nic. Nie licząc wakacji, kiedy w wieku nastu lat znalazłam gdzieś w szafie starego kijewa, kupiłam czarnobiałą klisze i postanowiłam, że będę robić zdjęcia artystyczne. Wyszła z tego taka przeraźliwa kiszka, że obraziłam się na tego kijewa na śmierć. I nie uwierzyłabym wtedy za nic, że fotografia kiedykolwiek do mnie wróci .

No ale w końcu przyszedł Internet i Allegro i pojawiła się potrzeba przenoszenia obrazów na ekran komputera. Pomyślałam sobie – co mi szkodzi – kupię sobie ten aparat.

Był marzec 2002 – zaczęłam szperać po necie, wyszukiwać opinie. W końcu wybrałam Olympusa Camedie 2020. Kiedy przeglądałam aukcje na Allegro, moją uwagę przykuł jeden sprzedający. W dość specyficzny sposób reklamował swoje towary (ta minolta, to naprawdę świetny aparat, ale raczej nadaje się dla dziecka. Sprzedaję, bo generalnie wolę olympusy), no ale przede wszystkim wydał mi się profesjonalnym fotoamatorem. Postanowiłam więc napisać do niego z prośbą o radę, czy mój wybór ma sens.

Odpisał, że tak, oczywiście. Olympus to świetna marka, a seria Camedia to już w ogóle. On zresztą tydzień temu właśnie kupił aparat z tej linii, ale oczko wyżej: C-4040. To naprawdę świetny model – ma to i to, i to. Tu rzucał hasła takie jak jasność obiektywu i inne, które wtedy nic mi nie mówiły – i przekonywał, że naprawdę warto wydać te tysiąc dwieście więcej.

Napisałam, że zapewne ma rację, ale już się nakręciłam i chce kupić aparat teraz zaraz, a na dziś tyle kasy nie mam, więc pozostanę jednak przy swoim wyborze.

Bardzo szybko dostałam odpowiedź – a był to jego drugi, może trzeci mail do mnie! – że w takim razie, to on mi pożyczy!!

…..

Wiedziałam, że grzeczne dziewczynki nie przyjmują takich propozycji od nieznajomych panów, podejrzewam też, że gdybym miała wtedy na swoim koncie pełną kwotę, nie wydała bym blisko trzech tysięcy na swój pierwszy aparat – malutki kompakt do tego. Ale po prostu nie mogłam sobie odmówić wzięcia udziału w tym niesamowitym przejawie bezinteresowności i dobrej woli..

W dziesięć minut tysiąc dwieście złotych znalazło się na moim koncie i jeszcze w tym samym tygodniu stałam się szczęśliwą posiadaczką nowiutkiego Olympusa C-4040.

Olek



Przy przelewie było oczywiście imię i nazwisko przelewającego, ale wtedy jakoś niewiele mi ono mówiło. Wrzuciłam jednak dane w google i jakież było moje zdziwienie, że ja przecież znam tego pana! Z telewizji!

Moją dobrą wróżką okazał się Krzysztof Leski – dziennikarz i publicysta.

Z Krzyśkiem i jego dziewczyną Kasią utrzymujemy od tego czasu może nieczęste, ale regularne kontakty. Ostatnio byliśmy na spacerze w lasku kabackim:


KalinaStudio
KalinaStudio
KalinaStudio
KalinaStudio
KalinaStudio
KalinaStudio

A co było dalej z Olkiem, ze mną i fotografią, opowiem w następnym odcinku;)

początki środa, grudzień 12th, 2007

Założyłam tego bloga jakiś czas temu, z intencją, że zacznę tu pisać niedługo. Ale jakoś brakowało czasu, okazji, a może pretekstu?
Dziś mam pretekst doskonały wręcz – moja przyjaciółka Julia napisała o mnie coś bardzo miłego, co w sumie nie było może dla mnie czymś, czego bym się po niej nie spodziewała, ale pewne rzeczy wypowiedziane głos, albo zapisane, nabierają dodatkowego wymiaru.
No i nie mogłam pozwolić, żeby tyle dobrej energii ginęło odsyłane linkiem w pustkę, jaką dotąd był ten blog:)

Tak więc jestem, witam, żyję i będę tu pisać. I pokazywać zdjęcia.

Na dobry początek Julia podczas jednej z naszych kaw i słynne już ciasto marchewkowe. Dla zainteresowanych służę przepisem!

Dziękuję, Julia:)

Strona 4 z 41234