And myself by Julia:)
W tym celu należy przyjechać na casting do Warszawy z samego Krzeszowa. Tak jak Stasiu Wesołowski Superstar, którego w wersji refleksyjno-intelektualnej można podziwiać na zdjęciu poniżej.
Tak więc Stasiu przyjechał, wykosił trzysta luda konkurencji i jako jeden z trzydziestu przeszedł do drugiego etapu. A to wszystko ponoć dzięki mojej sałatce z tuńczyka, która działa stymulująco na struny głosowe i pobudza intelektualnie. O dalszych sukcesach Staszka i mojej sałatki będę donosić sukcesywnie.
Oprócz zwyciężania w castingu Staszek i jego syn Adi zajmowali się chodzeniem po Warszawie w deszczu i budzeniem mnie o szóstej nad ranem.
Długo im tego nie zapomnę.
… oczywiście nie mogłam sobie odmówić zrobienia zdjęcia z takimi rekwizytami;-))
Równo tydzień temu w kościele Mariackim w Krakowie ślub wzięli Pchełka i Piotr.
Ja tam byłam, miód i wino piłam .. i nie tylko;)
Ale od początku!
Z Pchełką, czyli Beatą Ewą Wojciechowską, fotografką ślubną, poznałyśmy się i polubiłyśmy rok temu z hakiem. My – czyli ja, Pchełka, Julia Molner i Aga Bogacka. I tak śmiejemy się, że ekipę na swój ślub Pchełka zaklepała sobie dużo wcześniej niż męża – bo z Piotrem poznali się raptem 23 listopada 2007 – na warsztatach fotografii aktu u Wacława Wantucha.
Tak więc oczywistym było, że wszystkie trzy będziemy robić jej zdjęcia. Na szczęście Pchełka ustaliła datę na niedzielę – i byłyśmy się w stanie stawić w pełnym składzie:)
Z Julią z Warszawy jechałyśmy pociągiem – ale podróż nam się nie dłużyła wcale :-)
Następnego dnia czekałyśmy na Pchełkę w jej nowym krakowskim mieszkaniu – spóźniała się, bo miała przejścia z fryzjerką, księdzem i wszystkimi.
Suknia Pchełki zachwycała..
Zachywcała tak bardzo, że dziewczyny dostały głupawki;)
.. na szczęście Pchełka w końcu do nas dołączyła ..
I w końcu trzeba się było zabrać do pracy..
Ten kadr mamy wszystkie trzy .. ale kto mógłby się oprzeć?;-)
A oto nasza wspaniała trójca w komplecie + przepiękna Panna Młoda:)
Zdjęcie robił Piotr.
..nasz kochany Admin naszego cudownego Forum, wraz z małżonką. (Trochę wazeliny nigdy nie zaszkodzi;)
A tu sprawca całego zamieszania – Wacek Wantuch. Wraz z małżonką. I kawałek Agi Cudak.
Na koniec zdjęć kościołowych – mały backstage. Czyli jak to wyglądało naprawdę. Wszyscy mieliśmy pecha – w kościele Mariackim był akurat remont posadzki.
Reprezentacja Forum Fotografów Ślubnych na zdjęciu rodzinnym z Pchełką i Piotrem:)
Na koniec Pchełka została porwana – pojechali z Piotrem wprost spod kościoła w podróż poślubną.
Tak więc wesele musieliśmy urządzić sobie sami.
Przewidziawszy taki ciąg zdarzeń, zarezerwowaliśmy sobie kilka dni wcześniej stolik na 15 osób w Spokoju przy ulicy Brackiej 3-5. Rezerwacja została potwierdzona osobiście na pół godziny przed ślubem. Ale kiedy przyszliśmy na miejsce, okazało się, że nikt nic nie wie. Mocno zdziwieni tym faktem, chcieliśmy jakoś sprawę wyjaśnić, ale barmanka kazała nam – zazwyczaj staram się używać łagodniejszych synonimów, ale tu pozwolę sobie zacytować – no więc barmanka kazała nam wypierdalać.
Nasz niezastąpiony Admin, Zbyszek Kruk, próbował dowiedzieć się, czy to jest rutynowy sposób, w jaki goście są traktowani w Spokoju – udało mu się telefonicznie skontaktować z właścicielką. I mimo, że ostatecznie wylądowaliśmy w Błędnym Kole naprzeciwko – nikt nie pofatygował się do nas z przeprosinami, a nawet i bez nich.
Ale nie ma co żałować – Błędne Koło okazało się świetnym miejscem, a mimo tego, że Pary Młodej z nami nie było, szaleństw nie brakowało i nawet gorzko gorzko! było;)
Julietta:)
Północne zapiekanki na Kazimierzu. Agnieszka i Jacek Taranowie.
A tak zazwyczaj wygląda Julia po całonocnym weselu;)
Dziś Julia w wersji zakapturzonej: