Posts Tagged ‘Gazeta Wyborcza’

Strona 1 z 11

Refleksje po artykule Gazety Wyborczej „Spinaj się, to twój ślub” poniedziałek, maj 3rd, 2010

Jak pisałam dwa posty temu, Gazeta Wyborcza w swoim wydaniu świątecznym dała duży artykuł o fotografii ślubnej, publikując sporo zdjęć członków PSFŚ w tym i moje na okładce.
Oczywiście to cieszy, dziękuje za wszystkie gratulacje:)
Cieszy publikacja, ale przede wszystkim cieszy, że w końcu ktoś spróbował zmierzyć się z takim nieoczywistym tematem jak fotografia ślubna.

Niemniej tekst zawiera uproszczenia obok których nie można przejść obojętnie.
(Artykuł można przeczytać tu)

Poniżej zamieszczam mail, który wysłałam do redakcji Gazety.

—————————————————

Po przeczytaniu artykułu pani Lidii Ostałowskiej mam, jak to się zwykło mówić, mieszane uczucia.

Bo z jednej strony fantastycznie, że ktoś pisze w końcu o fotografii ślubnej, temacie z którym chyba każdy się zetknął, czy jako bohater zdjęć ślubnych, czy jako osoba je oglądająca, temacie od którego Internet aż pęka w szwach, ale który jest uporczywie pomijany przez media.

Ale z drugiej strony artykuł pozostawia duży niedosyt. A skąd on wynika – o tym pokrótce.

Przede wszystkim są dwie przestrzenie w których porusza się fotograf ślubny – reportaż i plener.

Jeśli idzie o reportaż, to każdy fotograf rozgrywa to inaczej. Widziałam już bardzo wiele – kamerzystów reżyserujących każdy ruch pary młodej, przerywających kluczowe wydarzenia dla lepszego sfilmowania bądź zmiany miejsca.
Takie kwiatki zarówno u filmowców, jak i fotografów były i będą, niemniej trend „reżyserowania wydarzeń” postrzegany jest negatywnie przez wszystkich świadomych fotografów, a na pewno przez członków Polskiego Stowarzyszenia Fotografów Ślubnych, których zdjęciami artykuł był w głównej mierze ilustrowany.

Ideałem jest być „fly on the wall” – czyli być w środku wydarzeń, ale jednocześnie pozostać niewidocznym obserwatorem.

Zanim przejdę do drugiej i całkowicie autonomicznej przestrzeni, czyli pleneru ślubnego chciałabym w kilku słowach skomentować cytat moich słów użyty w tekście, który mimo, że wierny, wpisuje mnie w estetykę „landrynkowego kłamstwa okołoślubnego”, gdy tymczasem moje podejście jest całkiem inne.

„Reportaż jest zbyt okrutny dla ludzi” – tak, oczywiście. Ale z dopowiedzeniem – surowy, środowiskowy reportaż jest zbyt okrutny dla ludzi i ta estetyka w mojej ocenie nie nadaje się na reportaż ślubny. Lubię ludzi, lubię ich pokazywać od ich korzystnej strony, znam potrzeby kobiece podobania się sobie na zdjęciach – to wszystko łagodzi ostrość i surowość reportażu, ale przecież nie zakłamuje rzeczywistości, bo jest tylko jedną z prawd którą można pokazać o ludziach i zdarzeniach. I tak jak każdy reportaż, reportaż ślubny jest przefiltrowany przez wrażliwość i sposób postrzegania świata przez fotografa, dlatego mamy takie zróżnicowanie na polskich rynku fotografii ślubnej. A już na pewno zdjęcia ślubne, gdy mowa o dobrej fotografii ślubnej, nie polegają, wbrew temu, co twierdzi szef działu foto Gazety, pan Piotr Wójcik, na sprowadzaniu każdego kadru do landrynki, którą chciałoby się schrupać, na usuwaniu w Photoshopie każdego niepasującego do owej landrynki elementu.
Tzw. zaśmiecacze kadru często stanowią o istocie i klimacie miejsca, fotograf od tego jest, by spożytkować je na swoją korzyść, zgodnie z ideą, że każdą wadę da się przekuć na zaletę.

Tego spojrzenia na fotografię ślubną bardzo zabrakło w artykule pani Lidii – z jednej strony rozumiem, że dziennikarz nie ma obowiązku przestawiać wszystkich punktów widzenia, ale z drugiej myślę, że uzupełnienie tekstu o ten aspekt pokazałoby pełniejszy, prawdziwszy obraz fotografii ślubnej.

Jeśli idzie o plener ślubny to ma on całkowicie inną naturę i estetykę niż reportaż i nie powinien być z nim mylony, ani scalany w jedno. To są zdjęcia „z okazji ślubu” i nie udają tych robionych w dniu ślubu. Tu można pozwolić sobie na wszystko – a co znaczy „wszystko”, to jest do ustalenia między fotografem a parą. Efektem są zdjęcia które czasem mają sporo z fotografii fashion, lifestyle, które czasem są bliskie kompozycji graficznych, czasem wpadają w baśniowe klimaty, a czasem krążą w okolicach fotografii koncepcyjnej – tzw. „zdjęcie z pomysłem”– przykładem zdjęcie Bartka Jastala z sesji zaręczynowej, Adama Trzcionki z obcinaniem krawata, czy moje z nawiązanie do „Damy z łasiczką”.

Niestety, wrażenie po przeczytaniu artykułu jest takie, że ważniejsze od pokazania często wielowątkowej prawdy o współczesnej fotografii ślubnej jest odkrywanie przed czytelnikiem świata dziwacznych pomysłów biznesu okołoślubnego.

Szkoda, ale jako że tematy ślubne, zwłaszcza w okresie letnim, bardzo żywo wszystkich interesują, mam nadzieję, że będzie jeszcze niejedna okazja do pogłębienia tematu.

Czego Gazecie, Czytelnikom, wszystkim fotografom ślubnym i sobie życzę.

Anna Kalina Ciesielska

Gazeta na Majówkę piątek, kwiecień 30th, 2010

Dziś zapraszam do lektury dodatku Gazety Wyborczej „Gazeta na Majówkę”.
Na okładce moje zdjęcie z wesela Małgosi i Marcina:


W środku jeszcze moje ulubione zdjęcie z Politechniki, a także spory wybór zdjęć innych członków Polskiego Stowarzyszenia Fotografów Ślubnych.

Szkoda tylko, że tekst skupia się na sensacyjności udziwnionego pleneru, a ani słowa o istocie fotografii ślubnej, czyli porządnym niearanżowanym reportażu ślubnym.
Może ten temat kiedyś się doczeka dobrego tekstu.

Tu mała zapowiedź dość skrótowego, ale jednocześnie przekrojowego artykułu o moich doświadczeniach i punktach zwrotnych w rozwoju fotografa ślubnego, który już w maju ukaże się w formie papierowej w biuletynie Mensy Polskiej, a także u mnie na blogu.

Strona 1 z 11