najbardziej odjechany prezent ever, czyli Justyna&Lucas … & T.LOVE / the most fabulous wedding gift ever or Justyna&Lucas… & T.LOVE
Pewnej upalnej soboty, w strumieniach słońca i trampkach, TAK powiedzieli sobie Justyna i Lucas.
—————————————————————————————————————————————————————————————————–
It was Saturday. It was hot. They wore sneakers. They said YES to each other.
A co się działo dalej.. niech opowie sama Justyna:
W życiu się nie spodziewałam ze chłopaki zrobią mi taki prezent na wesele! To znaczy w sumie od naszego ostatniego spotkania w Belfaście, kiedy to powiedziałam im o zaręczynach, ciągle mówili, że na bank będą na weselu, ale mimo że przyjaźnimy się od tylu lat, jakoś ciężko mi było to sobie wyobrazić.
Ale, oto nadszedł dzień wesela i chłopaki – tak jak obiecali – stawili się! szkoda tylko ze Bodek, Kasia i Majcher nie dojechali.
To wszystko było takie niewiarygodne – ciągle miałam przed oczami mój pierwszy koncert T.LOVE, na który mama mnie puściła jak byłam w 8 klasie, a tu teraz jesteśmy 15 lat później i bawimy się razem na moim weselu!
Wszystko git, zabawa wre, po drodze szlag trafił konstrukcję trzymającą tren w sukni, wracam na salę po krótkiej nieobecności, a tu chłopaki w pełnym rynsztunku czekają na mój powrót i zaczynają grac pierwsze rytmy 4-tego LO!
I tak oto, zagrali godzinny akustyczny set, specjalnie dla nas. WOW!!!
Moi irlandzcy znajomi już dobrze zrobieni, padają na kolana i mówią, ze to polskie U2 i że są zachwyceni!
Rodzina w szoku, znajomi śpiewają na cale gardło kolejne hiciory – Warszawę, Boga, Irsh….
A my … my po prostu nacieszyć się nie możemy, bo oto dostaliśmy najbardziej odjechany prezent weselny EVER!!!!
—————————————————————————————————————————————————————————————————–
Justyna will tell you the rest of the story:
I didn’t expect such a wedding gift! I mean, when I told the band I got engaged they promised to come to the wedding but I found it hard to believe. You know, we’ve been friends for ages but they are so famous! and so freaking fantastic! It’s hard to imagine that a top band would come to your wedding.
But they kept their promise.
Even then I couldn’t believe this. I still remembered the very first concert of T.Love I was allowed to go to – I was then in my early teens! Who would have imagined that 15 years later I would see them at my wedding?
So – the wedding is in full swing, my dress gets damaged, I have to disappear for a few moments and when I go back… the guys are ready to play! And they give an hour long unplugged koncert! Just for us! WOW!!!
My Irish friends, quite plastered, are totally floored. They fall to their knees and swear that this is Polish U2! My family is in awe, my Polish friends sing with the band all their greatest hits… And I and Lucas are drunk with happiness because we’ve got the most fab wedding gift EVER!!!!
grudzień 17th, 2009 at 23:32
mnóstwo pozytywnej energii, super momentow ciekawych perspektyw i kadrow :D do tego ten T-LOVE noo czad ! super !
grudzień 17th, 2009 at 23:43
dla mnie najlepsze zdjęcia a la buszujący w zbożu – plener – kolory, i beztroska radość PM, super:)
grudzień 17th, 2009 at 23:48
Kalina i T.love na jednej imprezie… czego chcieć więcej…dream team!!!:))
grudzień 17th, 2009 at 23:52
Świetne radosne zdjęcia! Pełne emocji, szczęścia, muzyki oraz świetnych kadrów, ale to to juz u Ani standard :-)
grudzień 18th, 2009 at 02:01
Pięknie, pięknie, pięknie!! Nie mogę się napatrzeć! Tyle emocji, radości! Fantastyczne kadry! Nie mam słów :)
grudzień 18th, 2009 at 06:59
No nieźle! Przyznam, że zazdroszczę Ci fotografowania takiego wesela! Z T-Love musiało być mega! Widać na zdjęciach, że dużo się działo! Bardzo podoba mi się ostatnie zdjęcie – w wymowny sposób pokazuje, jak udane było wesele! :)
grudzień 18th, 2009 at 09:41
super, jestem fanka t.love i to najbardziej odjechane zdjecia zespolu jakie widzialam.
grudzień 18th, 2009 at 10:04
Nice.. takie troszkę zakręcone i nieprawdopodobne to wesele..
Bardzo pozytywnie wyszło.. i rewelacyjny reportaż :)
grudzień 18th, 2009 at 11:42
Byla swietna para i trampki,a na dodatek Tlove. Jednym slowem ZAJEBISCIE ;)
grudzień 18th, 2009 at 13:16
Czy kamerzysta na pierwszym jeszcze żyje? ;-)
A zdjęcia takie Kalinowe.Piękne.
grudzień 18th, 2009 at 14:04
Mistrzostwo świata :) Piękne zdjęcia, emocje, kadry… jak zwykle poziom nad poziomy :)
grudzień 18th, 2009 at 18:27
Zdjęcia rewelacja! Czy komuś jeszcze goście weselni ustawiali się w serce na parkiecie? Nie? To się nazywa być w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie :-)
grudzień 18th, 2009 at 19:12
Fajny dynamiczny reportaż. Bije ciepłem.
grudzień 18th, 2009 at 22:08
Jak zwykle doskonale i ciepło :) Usłyszeć T.LOVE akustycznie w wąskim gronie – bezcenne :)
grudzień 18th, 2009 at 22:28
Niesamowite ! Rewelacyjny prezent, rewelacyjny ślub coś autentycznie niesamowitego i Muniek bez okularów prawie go nie poznałem :) ZAZDROSZCZE i podziwiam bo zdjęcia cudne jak zawsze :)
grudzień 18th, 2009 at 23:48
ale CZAD. kapitalny reportaż. bardzo ekspresyjny i dynamiczny. no i T.LOVE. a nie chcieliby na moim weselu zagrać? pozdrowienia z Krakowa Aniu!
grudzień 19th, 2009 at 00:10
Dzięki wszystkim za komentarze:) Artur Laszczak: kamerzysta żyje, a na zdjęciu są dwie kamerki nie zauważyłeś?:) Zresztą to naprawdę była fajna i w porządku ekipa, po prostu czasami kościół jest bardzo ciasny. Tam nie było żadnego odejścia!
grudzień 19th, 2009 at 13:10
Materiał – czad torpeda! Kadry, momenty T-Love BOMBA aż chciałoby się tam być!
Pozdrawiam
grudzień 20th, 2009 at 01:49
ekstra klatki.
a tego, żeś mi nie wzięła muńkowego autografu – nie wybaczę, cały wieczór prosiłem do telefonu „weź, weź” :P
grudzień 21st, 2009 at 10:27
mój największy podziw budzi, ile tu się dzieje na przestrzeni niewielu w sumie klatek – co chwila są nieoczekiwane zmiany nastroju, nagłe zwroty akcji, ujęcia panoramiczne i najazdy kamerą na ważny detal… aaa, przepraszam, to nie film! :) ale właśnie takie wrażenie zostaje – dynamicznie zmontowana opowieść, zmienne tempo, migotliwość kadrów. świetny wybór kadru na zamknięcie i podsumowanie narracji.ps. ulubionych nie wyliczam, bo wyjdzie mi poemat epicki, ale najbardziej zapada mi w pamięć przenikliwe spojrzenie od drzwi i pies Sidneya Polaka :)
grudzień 21st, 2009 at 16:17
Bardzo mi się podoba cały reportaż, jest klimat :) gratuluje!
Pozdrawiam,
Mariusz
grudzień 22nd, 2009 at 17:35
ciepło, pozytywnie, pięknie…. czyli tak jak być powinnno! czekam na kolejny materiał! Tylko sie nie obijaj za bardzo, żeby nie trzeba było znów długo czekać ;-)
styczeń 15th, 2010 at 01:04
Wow… T.Love na weselu… rewelacja!