Tyle piękna w całym mieście niedziela, lipiec 5th, 2015
Tyle wydarzeń, a na blogu pustki. Czas to zmienić!
Tak na początek ogromna dawka piękna i miłości – Monika i Wiktor.
Na dobry początek.
Tyle wydarzeń, a na blogu pustki. Czas to zmienić!
Tak na początek ogromna dawka piękna i miłości – Monika i Wiktor.
Na dobry początek.
Z fetyszami tak to już jest, że każdy ma swoje.
Jednym z moich i zdecydowanie jednym z największych, są schody. Bardzo mnie kręcą. I niekoniecznie muszą być kręcone.
Uwielbiam gmach Politechniki Warszawskiej, ze schodami w klimacie esherowskim. Albo słynną, obfotografowaną już dziś do bólu, zieloną klatkę na Kłopotowskiego.
Schody Hiszpańskie – klasyka, ale warto było wstać o trzeciej trzydzieści, żeby móc na nich zrobić zdjęcia, kiedy są puste. No prawie puste, bo nie ja jedna w całym Rzymie chciałam je zobaczyć bez ludzi.
Czasem wpisuję w Google hasło famous staircase, przeglądam strona po stronie zapisuje sobie w notatniku miejsca, które kiedyś odwiedzę.
A jeśli znacie może jakieś mało znane, spektakularne schody, gdzieś w Wisconsin, Johannesburgu, Fukushimie albo Zebrzydowicach – zostawcie info w komentarzu.
Dzięki :)
Ze schodami w Pałacu Goetzów w Brzesku zetknęłam się pierwszy raz w 2008. Ale musiał minąć cały rok, zanim udało mi się tam dotrzeć i mieć pozwolenie na sesję.
Kiedy stanęliśmy pod neobarokową wstążką pałacowych schodów .. to było coś.
„To się dzieje teraz, jestem tu!” – bo schody w Pałacu w Brzesku, ujmując rzecz krótko, acz treściwie, wrażenie robią.
Sesję z Kamilą i Kubą wykonaną tego dnia możecie sobie obejrzeć tu i tu.
A dziś przedstawiam wspaniałych ludzi, Jagodę i Pawła, którzy mi sprawili niezwykłą radość dając możliwość sfotografowania ich ślubu. Który w całości, od przygotowań w apartamentach, poprzez samą ceremonię w kaplicy, po wesele w sali głównej – miał miejsce w świeżoodremontowanym Pałacu w Brzesku.
Choć nie, pierwsze szarpnięcie grzebieniem miało miejsce w krakowskim atelier Oskara Bachonia:
Bartek Szmigulski, z którym fotografowałam ten ślub, przedstawi swoją wersję – mam nadzieję już niedługo:)
The August 2012 begun glamorously. For Amandine, for Marcin, for me, for Bartek, for Krzysiek. For all the wedding guests and, I bet, for a certain man in the underground, too.
The week in Paris passed quickly and intensely.
Rats at Notre Dame Cathedral at night, a fifteen kilometer trip back to hotel in the morning – ’cause why not? Exotic districts, surprisingly crappy spaghetti at Champs-Élysées.
We made up such a diverse and funny entourage – Bartek Szmigulski, Krzysiek Królak and myself. It was like the dose of conflict and a good time that average people have in three months squeezed into one intense week.
As for the wedding itself – I cannot think of an appropriate way to express what it was like without falling into a cliché. Photographing Amandine and Marcin truly WAS a big thing. The people, the places, the emotions. And the Bride WAS a living embodiment of the French charm.
Three days of photo shoot – the civil wedding, followed by the church ceremony and the outdoor photo session. It was probably the biggest dose of the photography that ever got into this blog.
Let me invite you to see that amazing wedding from two perspectives. Below is my selection of our work, and at Bartek’s blog – his selection. Kind of similar, yet unlike.
——————————————————————————————————————————————————————————————————–
Tego roku sierpień rozpoczął się pięknie. Dla Amandine, dla Marcina, dla mnie, dla Bartka, dla Krzyśka. Dla wszystkich gości weselnych i idę o zakład, że dla pewnego pana z metra też:-)
Tydzień w Paryżu upłynął szybko i intensywnie.
Nocne szczury pod Katedrą Notre Dame, piętnastokilometrowy pieszy powrót nad ranem do hotelu – bo czemu niby nie? Egzotyczne dzielnice, wyjątkowo niesmaczne spaghetti na Polach Elizejskich.
I my – czyli Bartek Szmigulski, Krzysiek Królak i ja – tak przezabawnie zróżnicowana ekipa, że dawka konfliktów i humoru starczyła za trzymiesięczną normę.
A jeśli idzie o sam ślub, to naprawdę, nie wiem z której strony ugryźć to co chcę napisać, bo co zacznę, to wpadam w banał.
Bo chciałabym napisać o tym, że fotografowanie Amandine i Marcina to było naprawdę coś. Ludzie, miejsca, emocje. A do tego Panna Młoda jako uosobienie francuskiego wdzięku.
Trzy dni zdjęć – najpierw ślub cywilny, później kościelny i na koniec plener.
W efekcie chyba największa dawka fotografii jaka kiedykolwiek trafiła na tego bloga.
Zapraszam do obejrzenia ślubu fotografowanego wspólnie z Bartkiem. Poniżej mój wybór zdjęć z pracy nas dwojga – a u Bartka na blogu jego wybór. Niby podobnie, a jednak bardzo różnie.
——————————————————————————————————————————————————————————————————–
Cette année le mois d’août a commencé magnifiquement pour Amandine, pour Marcin, pour moi, pour Bartek, pour Krzysztof. Pour tous les invités de la noce, et je parie que pour un certain monsieur dans le métro également.
Une semaine à Paris était rapide et intense.
Les rats de nuit à Notre-Dame, un retour de 15 km à pied à l’hôtel le matin – pourquoi pas? Quartiers exotiques, spaghetti particulièrement insipides sur les Champs-Elysées.
Et nous – Bartek Szmigulski, Krzysztof Królak et moi – l’équipe tellement diversifiée que cette dose de conflit et d’humour était suffisante pour trois mois.
Et quand il s’agit de mariage, je ne sais vraiment pas par où commencer ce que je veux écrire, parce que dès je commence, je tombe dans un cliché.
Je voudrais écrire que photographier Amandine et Marcin c’était vraiment quelque chose. Les gens, les lieux et les émotions. Et puis la mariée comme un symbole de charme à la française.
Trois jours de photos – d’abord le mariage civil, puis à l’église et à la fin le plein air. En conséquence, probablement la plus grande dose de photographie jamais publiée sur ce blog.
Je vous invite à regarder le mariage photographié avec Bartek. Voici ma sélection d’images de nous deux – et sur le blog de Bartek son choix à lui. Ca parait semblable, mais très différents en fait.
As a supplement – the film made by Krzysiek:
——————————————————————————————————————————————————————————————————–
A jako uzupełnienie – film Krzyśka:
——————————————————————————————————————————————————————————————————–
Et un complément – film de Krzysztof:
And to sum up – here’s the entourage: Krzysiek, Bartek and me:
——————————————————————————————————————————————————————————————————–
Na koniec MY – Krzysiek, Bartek i ja:
——————————————————————————————————————————————————————————————————–
A la fin NOUS – Krzysztof, Bartek et moi:
Karolina i Nicholas zafundowali swoim gościom dzień pełen piękna, emocji, zamieszania.
A na ich ślubie asystował mi nieoceniony Bartek Szmigulski.
To zaczynamy!
Długo nic nie publikowałam, to prawda.
Jednak zawsze miło mi było czytać, że czekacie na zdjęcia.
Ale myślę, że ten czas niebycia na blogu był mi bardzo potrzebny – człowiek dziś tonie w milionach zdjęć.
Jeden z moich ulubionych fotografów, Szymon Brodziak, powiedział, że im więcej ogląda, tym mniej widzi.
A, że mniej oglądałam, to i mniej pokazywałam.
Dziś wracam i to zupełnie wyjątkowej urody parą – Magdą i Piotrem.
Enjoy!
Dobra energia sama naświetla klisze i matryce, fotograf to tylko dodatek:)
Poniżej krótka relacja z tego jak Iza i Piotrek zdobywali najpierw pałac ślubów, a później Kultury.
Za pomoc przy sesji wielkie podziękowania dla dwóch Krzyśków: Królaka i Krasnodębskiego.