Niedawno przeglądałam swoje stare wpisy blogowe i pomyślałam, jak fajnie było pisać o rzeczach różnych – tak po prostu, bez napinki.
I doszłam do wniosku, że może warto by przyłożyć się do odnowienia relacji z blogiem.
Dlatego dziś będzie o majówce.
Dziewięć dni na walizkach, odwiedzając przyjaciół i znajomych, poznając nowych ludzi w zaskakujących okolicznościach – czy jest lepszy sposób na spędzanie czasu?
Wyruszyliśmy więc z Bartkiem Szmigulskim z Warszawy prosto do Bielsko-Białej, do Ani i Patryka. A później była impreza urodzinowa Naty.
——————————————————————————————————————————————————————————————————–
I went through my previous blog entries and it came to me, that it would be nice to just write about stuff – whatever comes to mind, just for fun. And I thought to myself – maybe this is the time to start again.
Hence today’s post about Extended May Weekend.
Nine days on the road, visiting old friends, making new ones in surprising circumstances – is there a better way to spend some quality time?
Me and Bartek Szmigulski set off from Warsaw straight to Bielsko-Biała to see Ania and Patryk. Then there was Nata’s birthday party.
Trzeba przyznać dziewczynie, że wie co to efektowne wejście.
——————————————————————————————————————————————————————————————————–
This girl sure does know how to make an entrance!
Bielsko-Biała to zaskakująco klimatyczne miasto:
——————————————————————————————————————————————————————————————————–
To my surprise, Bielsko-Biała proved to have some flavor:
Opuścić je ciężko. No i gdzie dalej? Wiedeń czy Szklarska Poręba? Po długich dyskusjach, kłótniach i rękoczynach zwyciężyła Szklarska.
I tak dotarliśmy …. na Górny Ślask, do Asi Siwiec i Bartka Barczyka. O Asi i Bartku pisałam już wcześniej, kiedy to blisko cztery lata temu robiłam zdjęcia na ich weselu.
Rany, kiedy te cztery lata minęły?
Pobyt na Śląsku stał pod znakiem dobrego wina, miętowych paznokci, kiełków, paszy z mrożonymi malinami, pewnej ballady, akwenów wodnych i piękna rosyjskiego języka.
A tu Bartek Sz. uczy Bibi aportować:
——————————————————————————————————————————————————————————————————–
It was hard to leave. Where to next? Vienna or Szklarska Poręba? After long discussions, quarrels and fights we picked Szklarska.
And so we found ourselves… in Upper Silesia. We went to see Asia Siwiec and Bartek Barczyk. I wrote about those two some four years ago, when I took pictures at their wedding party.
Gosh, when did those four years pass?
Our stay in Upper Silesia was flavored with good wine, menthe nails, sprouts, frozen raspberry dish, a certain ballad, bodies of water and the charm of the Russian language.
Bartek Sz. is teaching Bibi to fetch:
Pływamy w Chechle:
——————————————————————————————————————————————————————————————————–
Nice swim in Chechło:
Szczyrk, Skrzyczne, Szczyrczanie i ja w Gazecie Wyborczej (by Bartek Barczyk)
——————————————————————————————————————————————————————————————————–
Szczyrk, Skrzyczne, locals and me in Gazeta Wyborcza daily (by Bartek Barczyk)
.. i choć to i geograficznie, i chronologicznie nie do końca się zgadza, to chciałabym pokazać kilka zdjęć z improwizowanych naprędce sesji z tą samą ekipą (Asia, dwa Bartki i ja), dwa tygodnie wcześniej na Mazurach.
Było mgielnie i ziiimno:
——————————————————————————————————————————————————————————————————–
…and even though it doesn’t quite fit geographically or chronologically, I would like to present some pics from improvised photo sessions I did with the same bunch of people (Asia, two Barteks and me) two weeks earlier in Masuria region.
It was foggy and cold:
I znów Śląsk – Nikiszowiec:
——————————————————————————————————————————————————————————————————–
Silesia again – Nikiszowiec:
Fontanna przy katowickim Spodku – Asia, Bartek Sz. i znowu Gazeta Wyborcza:
——————————————————————————————————————————————————————————————————–
The fountain at the Spodek Arena in Katowice – Asia, Bartek Sz. and Gazeta Wyborcza again:
A teraz zdjęcie z dedykacją ode mnie i Bartka Sz. dla wszystkich maturzystów:
kto mi dał skrzydła
kto mię odział w pióry
…
——————————————————————————————————————————————————————————————————–
Here is a picture with a message from me and Bartek Sz. for students doing their A levels this month.
whoever gave me wing
whoever clothed me with feathers
…
No i Kraków.
A jak Kraków to zupa rybna w Szarej.
Pierwszy raz zupę rybną w Szarej jadłam w lipcu 2007 roku.
Z datami to tak jest, że one samotnie w głowie nie funkcjonują, ale zawsze jakiemuś wydarzeniu towarzyszą inne fakty które dają się umiejscowić w czasie, i nim się obejrzysz masz w głowie całą siatkę dat w którą łapią się kolejne i kolejne zdarzenia.
I tak był lipiec 2007, siedziałam z Asią w oknie Szarej na Rynku w Krakowie, nie mając pojęcia, że przez następnych pięć lat tyle osób zaciągnę tu na rybną, że tyle się wydarzy.
A teraz jest maj 2012, a w Szarej ta sama pyszna rybna.
Jeśli jesteś głodny – zamów połówkę. Dostaniesz wielki talerz sycącej zupy, w sam raz na zaspokojenie głodu.
Jeśli jesteś bardzo głodny – możesz spróbować zmierzyć się z całą zupą. Olbrzymi talerz zastępuje dwudaniowy obiad w każdym innym miejscu.
Ale jeśli zjadasz całą zupę, do tego piętnaście kromek chleba podawanego jako przystawka, to już nawet nie jest nawet łakomstwo, to głupota;)
Dla ilustracji tego tematu przedstawiam secik zatytułowany roboczo Bartek umiera po zupie rybnej:
——————————————————————————————————————————————————————————————————–
Here’s Kraków.
And Krakow goes with fish soup in Szara. First time I had fish soup in Szara was in July 2007.
I’ve discovered that dates in themselves are not something that sticks to my mind, but once I recall some circumstances that accompany the event I’m trying to place in time – before I know it, the dates seem to align in a conformable netting that help to grip more and more events.
So it was July 2007. I sat with Asia at the window in Szara at Old Town Square, having not the slightest idea that in next five years I would be here frequently, having fish soup so many times, with so many people, and so many things would happen.
And now it is May 2012, and the soup is as delicious as ever.
If you are hungry – order half of it. You will be served a big bowl of soup that will sate your appetite.
If you are very hungry, you may try the whole bowl. The giant dish stands for two-course meal in any other restaurant.
But if you eat the whole soup, accompanied by fifteen slices of bread for starters, that’s no mere gluttony – that’s just foolishness.
To illustrate the point, let me show you the set that I call Bartek is dying after having had fish soup:
Bartek umiera po zupie rybnej na zabytkowym krześle w sklepie z antykami:
——————————————————————————————————————————————————————————————————–
Bartek is dying after having had fish soup, while sitting on an old-fashioned chair in an antique shop.
Bartek umiera po zupie rybnej w tym samym sklepie na drewnianej ławie (gdzie się przeniósł, kiedy przeczytał cenę przyczepioną do krzesła ze zdjęcia powyżej)
——————————————————————————————————————————————————————————————————–
Bartek is dying after having had fish soup in the same shop, sitting on a wooden bench (where he moved right after having read the price tag attached to the chair)
Bartek umiera po zupie rybnej i nawet piołunówka nie pomaga:
——————————————————————————————————————————————————————————————————–
Bartek is dying after having had fish soup and even the glass of bitters does not seem to help:
Bartek umiera po zupie rybnej z serdelkiem na ramieniu:
——————————————————————————————————————————————————————————————————–
Bartek is dying after having had fish soup – with frankfurter on his arm:
Bartek dochodzi do siebie po zupie rybnej (i upływie kilku godzin)
——————————————————————————————————————————————————————————————————–
Bartek is recovering after having had fish soup (several hours later)
A później wieczór i nowe znajomości, i zdjęcia, i bransoletka z widelca …
:)
——————————————————————————————————————————————————————————————————–
Then followed the night and new friends, and pictures, and a bracelet made of a fork…